Dzieci w naturalny sposób są ciekawe świata…
…mają wrodzoną chęć poznawania nowego. Z zachwytem eksplorują swoje otoczenie, nie oceniając go, tylko przyjmując takie, jakie jest. Wszystkiego chcą dotknąć, posmakować, spróbować. Każda nowo poznana rzecz, osoba czy czynność to dla nich kolejna przygoda, w którą chętnie wyruszają bez obawy, jak im to wyjdzie. I nawet, jeśli coś się nie uda za pierwszym razem, nie zrażają się, tylko próbują dalej. Ile razy dziecko upada, zanim zacznie samo chodzić? Wiele, wiele razy… Ale ono próbuje dalej, tak silna jest jego naturalna potrzeba rozwoju i wzrastania. Nikt nie musi mu kazać, ani zmuszać go do tego. Ono same, w swoim właściwym dla niego czasie, będzie do tego dążyć. Maluchy patrzą na dorosłych i chcą uczyć się od nich wszystkiego. Czują, że wszystko mogą i że wszystko jest możliwe.
Mają też naturalną potrzebę wyrażania swojej ekspresji poprzez działania twórcze…
… wystarczy tylko stworzyć im do tego przestrzeń, dać im papier, kredki czy farby, a one radośnie przystąpią do kreowania swojej sztuki. Nie interesuje ich efekt końcowy takiego dzieła. One malują czy rysują dla samej przyjemności bycia w procesie twórczym. Poprzez kolory i kształty wyrażają siebie i jest to ich autentyczna, niczym nieskrępowana kreacja. To stymuluje ich rozwój postawy twórczej w życiu, czyli takich cech, jak oryginalność, skojarzeniowość, elastyczność czy wszechstronność.
Jednak spontaniczność, ciekawość i indywidualność młodego człowieka zostaje ograniczona…
… kiedy rozpoczyna się jego proces wychowania i kształcenia. W pewnym momencie dziecko słyszy: nie ruszaj, bo zepsujesz… albo zniszczysz… albo się pobrudzisz… A potem: tak nie wolno, tak nie można, tego nie wypada, itd. A kiedy zacznie rysować lub malować, ktoś starszy mu mówi: to nie tak się rysuje, daj, ja ci pokażę, jak to zrobić lepiej…, albo: zobacz, twój kolega zrobił ładniej…, albo: nie postarałeś się, to nie jest obrazek na piątkę, tylko na trójkę…
Najczęściej takie zachowania dorosłych wynikają z ich dobrych intencji, z ich miłości, chęci pomocy oraz zapewnienia dziecku bezpieczeństwa i wykształcenia, czy też… zadbania o swoje mienie zdobyte przecież ciężką pracą. Jednak jest to broń obosieczna. Młody człowiek zostaje przystosowany do życia w domu, rodzinie, szkole, społeczeństwie, ale jednocześnie traci swoją autentyczność, spontaniczność i naturalną chęć do eksplorowania świata, bo już wie, że nie wszystko można i nie wszystko jest możliwe… Sam staje się oceniający, porównujący i krytykujący w stosunku do siebie samego i innych. A jego indywidualność, potencjał twórczy i talenty zostają ograniczone i zawężone tak, aby wpasował się w ramy systemu, w którym przyszło mu żyć.
Ograniczenia z dzieciństwa pracują w nas w życiu dorosłym…
…warto to sobie uświadomić. My dorośli, nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że blokady i ograniczenia, których doświadczyliśmy w dzieciństwie zazwyczaj mocno w nas pracują cały czas. Trochę, jak wgrane w nasz umysł programy komputerowe, które same, automatycznie się odpalają, jeśli tylko wpadnie nam do głowy zrobić coś inaczej, niż do tej pory, inaczej, niż wszyscy inni dookoła… Ale niespełnione marzenia i talenty po cichu wzywają nas z naszego wnętrza. To może być takie uczucie, że nie czujemy się do końca spełnieni, czegoś nam brakuje, nie wiadomo czego, mimo, że generalnie wszystko mamy… Może być tak, że poczujemy nagły poryw serca, kiedy spotkamy się z możliwością czy pomysłem, aby zrealizować swoje pragnienie lub pasję. Jednak wtedy włącza się nasz racjonalny umysł z ograniczającymi programami i gasi to szybko stwierdzeniem, że już się do tego nie nadajemy, że jest za późno, że nie mamy czasu, ani talentu. Często nie podejmujemy się nowych działań, bo boimy się, że nam się uda, że ktoś nas oceni, że się ośmieszymy… więc nawet nie próbujemy…
A przecież każdy z nas jest jedyną w swoim rodzaju indywidualnością z niepowtarzalnym potencjałem twórczym…
…dlatego jednak warto podjąć to wyzwanie, aby szukać i podążać swoją własną, autentyczną drogą ku spełnieniu. I nie mówię tu o tym, żeby nagle wszystko rzucać i zająć się zupełnie czymś innym, niż do tej pory. Ale żeby dać sobie szansę. Znaleźć choć odrobinę czasu i przestrzeni dla siebie i zająć się tym, czym zawsze chcieliśmy. Aby dotknąć tego, co sprawi nam radość, wprawi nas w zachwyt… Do czego podejdziemy z ciekawością dziecka i będziemy się po prostu dobrze bawić… bez oczekiwań o wynik, efekt, postępy… Bo nie musimy, a nawet nie możemy, być od razu mistrzami w danej dziedzinie. Aby być doskonałymi artystami, najpierw musimy sobie pozwolić być artystami w ogóle. A jeśli okaże się, że to rzeczywiście „nasze”, że o to chodziło, to pragnienie dalszego tworzenia i rozwoju będzie nas prowadzić we właściwym kierunku, na drodze poznania i doświadczania… ku spełnieniu. A rozbudzona w ten sposób radość, otwartość na nowe czy kreatywność, przełożą się na inne dziedziny naszego życia.
A jeśli ciągnie Cię w stronę malarstwa, a także rozwoju wewnętrznego…
…i poczułaś/łeś, że może nam być po drodze razem, to zapraszam Cię na moje warsztaty malowania intuicyjnego: Vedic Art oraz Przebudzenie Twórcy. Więcej o zajęciach Vedic Art przeczytasz tutaj:
https://malarstwointuicyjne.pl/jak-wygladaja-warsztaty/.
Natomiast Przebudzenie Twórcy to jednodniowe warsztaty malarstwa spontanicznego i intuicyjnego techniką pouringu (tzw. obrazy wylewane), na których tworzymy niezwykle obrazy abstrakcyjne, a przy okazji uświadamiamy sobie nasze blokady dotyczące twórczości artystycznej i je transformujemy, aby wydobyć nasz potencjał twórczy. To swojego rodzaju reedukacja, która odbywa się w swobodnej, wspierającej przestrzeni, bez oceniania i porównywania nikogo i niczego. Przyjdź, jeśli chcesz doświadczyć nowego z ciekawością dziecka ?. Zapisać się możesz tutaj:
https://malarstwointuicyjne.pl/terminy-warsztatow-vedic-art/.
Marta Kolarz
https://www.facebook.com/SamopoznaniePrzezMalowanie/
@samopoznanieprzezmalowanie